Z nieba na ziemię – po zwycięstwo…

Rywalizację pań podczas piątkowej Nocnej Dychy z Wawelem wygrała Martyna Kantor. Debiut krakowianki specjalizującej się w skyrunningu, czyli bieganiu wysokogórskim po ścieżkach i skałach, nierzadko po śniegu i lodzie, wypadł więc bardzo okazale. Ciekawostką jest również to, że utalentowana zawodniczka łączy pasje sportowe i... teatralne, z wykształcenia jest bowiem tancerzem-choreografem.

- Ten bieg to dla mnie dobra forma przygotowań do mistrzostw Polski w dyscyplinie, z którą wiążę największe nadzieje na sukcesy, czyli w skyrunning – przyznała Martyna Kantor.

- Przekornie można byłoby więc powiedzieć, że miała Pani wręcz wymarzone warunki do startu – deszcz i śliska trasa.

-- Gdy się biega po górach, trzeba radzić sobie w każdych warunkach. W zeszłym tygodniu startowałam w słynnym półmaratonie w Szczawnicy. Trasa została skrócona, bo na padało dużo śniegu. Na pewnym odcinkach błoto mieliśmy po kolana. W porównaniu, warunki tu na Błoniach to „lajcik”.

- Mając w dorobku spore już dokonaniu w bieganiu górskim, także za granicą, nie przymierzała się Pani do udziału w naszym krakowskim PZU Biegu Trzech Kopców?

- Zastanawiałam się, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze. Może w tym roku…

Rozmawiał: JS/ZIS