Na ostatniej prostej nie mógł tego biegu nie wygrać!

Nocna Dycha z Wawelem, którą w piątek, 28 kwietnia, w ulewnym deszczu rozpoczęły się tegoroczne Krakowskie Spotkania Biegowe, od samego początku przebiegała pod dyktando dwóch zawodników. Adam Czerwiński i Ukrainiec Sergii Rybak – obaj doskonale znani z licznych sukcesów w tego typu imprezach, szybko uzyskali przewagę nad resztą stawki, rywalizującej tym razem wyłącznie na pętli wokół Błoń Krakowskich.

- O Pana zwycięstwie zadecydował dopiero udany finisz, jak udało się Panu przechytrzyć konkurenta? – zapytaliśmy za linią mety Adama Czerwińskiego, byłego mistrza Polski na 1500 m, obecnie startującego z powodzeniem w różnych biegach ulicznych.

- Gdy odparłem po drodze wszystkie ataki mojego kolei z Ukrainy, to wbiegając na ostatnią prostą nie mogłem tego przegrać. Wierzyłem w to zwycięstwo. Czułem się mocno i pewnie.

- Warunki nie były łatwe, ale podobno biegacze lubią deszcz.

- Obawiałem się jedynie chłodu. Mimo wieczornej pory, pod tym względem nie miałem powodów do narzekań, jeśli chodzi o temperaturę. Z uwagi na zmianę trasy było dość ciasno. Zdarzyło się, że podczas dublowania, biegłem po błocie. Gdy człowiek wygrywa, nie pamięta o jakichkolwiek niedogodnościach.

- To już kolejne Pana zwycięstwo w 10-kilometrowym biegu nocnym w Krakowie.

- Tak, Wygrałem dwa lata temu. Podczas Krakowskich Spotkań Biegowych mam też na koncie 1. miejsce w mini maratonie i w biegu w krawacie.  Startuję w biegach towarzyszących, bo maraton to wciąż nie moja bajka, lepiej się czuję na krótszych dystansach.

- Jest Pan nauczycielem wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej w Sierczy koło Wieliczki. Zdołał Pan już namówić swoich uczniów do regularnego biegania?

- W tym roku założyliśmy sekcję lekkoatletyczną. Prowadzimy zajęcia dla dzieci. Na razie, są to głownie zabawy, żadna specjalizacja, dbamy o ogólny rozwój fizyczny. Nasi uczniowie startują już w biegach przełajowych, ale beż presji na wynik.                 

- Dostrzega Pan wśród nich talenty, które w przyszłości dorównają Panu w sportowych dokonaniach?

- Aby się o tym przekonać, musimy poczekać dobrych kilka lat. Mnie cieszy to, że potrafimy odciągnąć dzieci od komputerów, skutecznie zachęcić do aktywności ruchowej.

Rozmawiał: Jerzy Sasorski/ZIS